Bardzo się cieszyłam na ten remont, bo po 10 latach wszystko się popsuło lub zużyło i bylo brudno i brzydko. Bycie w domu mnie wykańczało.
Do remontu przygotowałam się perfekcyjnie: Excel który zrobiłam obliczał wszystko co do grosza i uwzględniał zakupy aż do poziomu gwoździ i krzyżyków. I co? I nic. I tak wylazło tysiąc niespodziewajek, a moja i męża frustracja przebija sufit. Co raz to coś nas zaskakuje, głównie odkrycia, że poprzednia ekipa, która budowała nam dom 10 lat temu oszukała nas: w ściankach działowych znajdujemy puszki po piwie i stary parkiet zamiast ocieplenia, otulina na rurach okazuje się istnieć jedynie na zakończeniach wystających ze ścian, rury są źle poprowadzone itp. Już nie wiem co nas bardziej boli: oszukanie przez ekipę kumpla, poczucie winy, że tego nie dopilnowaliśmy, czy zwyczajnie stres bo koszty rosną.
Już nie mogę się doczekac aż zacznę mieszkanie dekorowac. Jak na razie kupilam porcelanowe talerze
https://stylowi.pl/mag/serwisy-obiadowe ... y-wyborze/
Ale muszę przetrwac najgorsze
