czyli niewiele się niestety zmieni. Chociaż ja akurat nie miałam problemu z uzyskaniem pozwolenia. I dobrze, że się o nie postarałam, bo sąsiad wykazał się "czujnością" i wezwał straż miejską - nie uwierzył na słowo, że pozwolenie rzeczywiście mam.
ja mam dwa krzaczki winorośli - winnica to oczywiście nie jest, ale parę świeżych winogron z własnego ogródka zawsze cieszy (owoce oczywiście zjadamy, bo na wino to za mało)